2010-11-10

Snabbast till jobbet

Att jag cyklar till jobbet dagligen är knappast någon nyhet för den som läser min blogg. Men jag hade missat nyheten (via webb-bulletinen) om en tävling mellan en rallyförare en motorcyklist och en cyklist genom Warszawas rusningstrafik. Cyklisten vann. Jag är inte så förvånad; själv är jag vanligen mycket snabbare till jobbet på cykel än fru mjn i bil. Men jag hade nog trott att motorcyklisten skulle vara allra snabbast.

I vilket fall som helst finns en uppgift i artikeln som jag tror är lögn; "Åttiofem procent av Warszawaborna kör bil – och tolv procent är ensamma i bilen." Den som tittar hur det ser ut inser att långt mer än hälften av alla bilar bara har en person i. 12 procent är helt enkelt inte sant. Jag gissar på att antingen ljuger en stor del av de 387 tillfrågade förarna eller också är urvalet inte alls representativt.

Dagens ord är dojeżdżać som bland annat betyder pendla.

4 kommentarer:

Anonym sa...

Mieszkam w Szwecji i bardzo mi dokucza fakt, że niestety bardzo ciężko nawiązać głębsze kontakty ze Szwedami. To bardzo trudne. Mieszkam w niedużym samhälle, każdy każdego zna, ja jestem dentystą więc znają mnie wszyscy. Każdy jest super grzeczny, miły, kulturalny, pomocny, ale odczuwa się granicę trudną do pokonania kiedy starasz się do kogoś troszkę zbliżyć. Niezapowiedziane odwiedziny ("kawa lub herbata") wywołują konsternację i czuć, że tak się nie powinno robić. Żarty i zbytnia otwartość także nie jest doceniania, niekiedy przeciwnie. Mieszkam tu już 5 lat i wcale nie jest lepiej.
Mało tego, widzę, że tubylcy też są samotni i na to narzekają, ale nie umieją tego zmienić.

Oglądałem ostatnio "Man tänker sitt" i bardzo wysoko oceniam ten film. Pokazuje on m.in. brak głębszych relacji między ludźmi w SE i ich alienację nawet w małych samhälle. O co tu chodzi ?

Napisz coś proszę jak to widzi Szwed mieszkający w PL. Niekiedy myślę sobie, że masz fart nie mieszkając już w SE pod akurat TYM względem.

Unknown sa...

Kanske är det så att svenskar i allmänhet är svåra att komma in på livet. Jag är det till viss del själv och har alltid haft lätt att skaffa bekanta, men svårare att träffa vänner.

Jag håller med om att det är stor skillnad mellan Sverige och Polen vad gäller gästfrihet, åtminstone på landet. I Sverige är det som sagt inte så uppskattat med oannonserade besök, medan det polska ordspråket Gość w dom - Bóg w dom ger en annan bild.

Sedan har jag bott hela mitt liv i stan, först i Göteborg och nu i Warszawa. Mellan anonymiteten i storstäder tror jag att skillnaden mellan de båda länderna är mindre.

Har tyvärr inte sett filmen du nämnde.

Anonym sa...

Niestety, jest tak jak piszesz Martin. Chyba muszę zaakceptować rzeczywistość albo przeprowadzić się do Finlandii albo Norwegii (sic!).

Pozdrawiam serdecznie, Marcin

Anonym sa...

Marcin, nie łam się! Do wszystkiego można się przyzwyczaić:). Ja mieszkam tu w Norrland prawie 20 lat, na początku dziwiłam się tak samo, jak Ty i zastanawiałam się, co to są za ludzie. Mieszkam na wsi, z mieszkańcami, gdy sie tylko spotkamy, wymieniamy grzeczności i na tym koniec. A w Norwegii, czy w Finlandii jest tak samo, więc dużo nie zmieni się w Twoim życiu. Pozdrawiam, na pewno znajdziesz się jakoś w tej innej rzeczywistości. Polska w końcu nie jest tak daleko. Zawsze można tam wpaść, spotkać znajomych, zabawic się, wyszaleć, a potem wrócić do swojej roboty:)))
Trzymaj się!
Joanna